Przejdź do głównej zawartości

Posty

 Ten blog miał teraz zejść na tematy miłosnych porażek i typów, którzy niechcący lub chcący zagrodzili moją życiową drogę, ale chyba nic z tego. To sie nie może powieść, bo nie mam świeżego materiału do mojej pisaniny z głębi serca. Po prostu szczęśliwie się zakochałam. Nawet mnie czasem się to zdarza. Jestem zaskoczona chyba bardziej, niż ktokolwiek inny, nawet mocniej niż odbiorcy tego tekstu. Przepraszam zato niefortunne zdarzenie i obiecuje dowieźć, co moje, jak tylko prędko się da. Tym razem już wiem, że ,,nie ma, że się nie da". Ament.
Najnowsze posty
  Albowiem, kto był kiedy uwikłany w trójkąt miłosny, zrozumie, o czym mowa. Z jednej strony masz ogromne możliwości kontaktu z bliską osobą, której partner jest gdzieś tam, hen daleko, prawie nie istnieje; na innej ścianie kraju, kompletnie odmiennym kierunku studiów, który nie licuje z w a s z y m i zawodowymi zainteresowaniami, on przecież się nie liczy- a przecież to jest właśnie najważniejsze, prawda? ***** *** ***** Perspektywa tej drugiej Tyle was łączy, dwie artystyczne, mrukliwe, splecione ze sobą blisko dusze. Spędzacie razem wiele czasu, widujesz go codziennie, swój obiekt westchnień, a on podżega ciebie do jeszcze większego rozpłomienia tkliwości, przyjaźni, rozkoszy oczekiwania, aż wróci z weekendu z nią i zaangażowanego pożądania, które towarzyszy ci stale, ale też niekiedy nachodzi cię nagle, falami, i zdaje się, że nic nie może go już powstrzymać.
  Moi drodzy,  chciałabym was bardzo przeprosić za obsuwę czasową w dostarczeniu nowego posta, jednak ostatnie wydarzenia w Polsce i to, że wreszcie udało mi się ruszyć na uczelni z normalnym trybem zajęć, po wcześniejszym zablokowaniu platform internetowych (długo by opowiadać, wiszenie na infolinii przez kilka dni pod rząd i okupowanie telefonów wszystkich pracowników administracyjnych, IT, to raczej opowieść pełna zniechęcenia i znużenia, meh. Wreszcie się udało i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, że mogę wrócić na studia! :)) sprawiły, że kompletnie o tym zapomniałam. Kiedy już wróciłam z protestu, nie miałam siły pisać. Tyle się działo. Znów jestem rozdarta i nie wiem, po czyjej stronie stoję, dzieci nienarodzonych i tych, którzy załamują ręce nad ich losem, czy z drugiej strony, nad zrozpaczonymi matkami trwale uszkodzonych i niepełnosprawnych od narodzenia istot. Kobiet krzyczących czy kobiet płaczących. Nie wiem i chyba się na razie tej wiedzy nie posiądę; dajmy czasowi p
 W ostatnim czasie miałam wyjątkowego pecha do facetów, niezależnie od ciągnącej się kwarantanny, która męczyła i martwiła nas wszystkich, w moim sercu niezmiennie gore ogień. Zresztą, posłuchajcie sami- jeden z nich nie żyje, drugi jest alkoholikiem i narkomanem, i to bynajmniej nie z mojego powodu, trzeci ma dziewczynę i ten stan rzeczy trwała na długo zanim, typ próbował się do mnie jakoś dobrać, a czwarty- cóż, utrzymuje że jest z rodziny szlacheckiej, ma wspaniałe korzenie i patriotyczną, inteligencką przeszłość. Z czworga złego, najlepiej było mi z tym martwym. Co tydzień będę publikowała kolejną część mojego nowego cyklu na blogu, o o zabawno-dramatycznych przygodach z chopami mojego życia. Enjoy! Na pierwszy ogień... TYP PIERWSZY- ZMARŁY TRAGICZNIE PRZYJACIEL   Strasznie za nim tęsknię, moim przyjacielem i skrycie ukochanym szaleńcem, który tracił cierpliwość z byle powodu, cierpiąc z powodu swoich i cudzych niedociągnięć, a najbardziej, kiedy nie umiał sobie znaleźć zajęcia. Z
  Istnieją dwa typy imprez: takie, na których chcesz się upić i płakać w obliczu przypadkowej osoby, której opowiadasz o swoich byłych chłopakach i wrednej babie z chemii, co to nie chce dać ci piątki z rozszerzenia, zaniżając ci tym samym średnią; oraz takie, na których wrzeszczysz ,,EXPLOOOOSION!!!” przez siedem godzin, tupiąc i tarabaniąc we wszystkie napotkane sprzęty domowe, lożę czy bar obok, bo nie ogarniasz, że utwór dawno się skończył. Kalwi i Remi, ten szlachetny duet polskiej elektroniki, święcił tryumfy już półtora dekady temu; ten sezon zdecydowanie do nich nie należy, podobnie jak do twoich pijackich wybryków, których żałujesz zazwyczaj nazajutrz. Kwarantanna to może nie czas na takie rozmyślenia. Leki uspokajające obecnie wchodzą nam płynniej, niż tequila z colą (Carlo Rossi- w wersji sztubackiej, gdy nie ma się kasy czasem nawet na ruskacza). Ale czy mamy czego żałować? No odpowiedzcie sobie sami- duchota, piekielny kac, rozmowy o niczym i wszystkim z ludźmi z róż
Hej! Chciałabym się z wami dzisiaj podzielić tekstem stworzonym w celach studiów, któy dotyka troszkę rasizmu, troszkę katolicyzmu, a przede wszystkim- człowieczeństwa i postawy wobec niego. Trzymajcie się, Agata Refleksje po seansie Niebieskookich Film ten okazał się dla mnie wstrząsającym i poruszającym doświadczeniem. Nawet jak na osobę, która dorastała i wychowała się w społeczeństwo niebywale słabiej zróżnicowanym niż społeczeństwo amerykańskie. Jednak, i w polskim otoczeniu widoczne są dla mnie pewne wzorce kulturowe nietolerancji, którymi chciałabym się tutaj zająć, w odniesieniu do Niebieskookich . Szczególnie dotknęła mnie część, w której czarnoskórzy uczestnicy badania wspominali codziennie upokorzenia, nawet pobicia, jakich dopuszczają się, wobec dzieci tychże Amerykanów, ich biali rówieśnicy. Również opowieść męża kobiety, która wraz z nim nie mogła kupić domu w okolicy zarządzanej przez dewelopera, który nie tolerował u siebie ,,w terenie
Elegia sierpniowa Pożółkłe liście zdążyły już opaść. Artykuły w języku polskim i angielskim, audycje, seriale i kojący głos eterycznej Leighton Meester, spowolnionej jakby, w swojej ospałej komunikacji z przyziemnym światem słuchaczy, przestały mi wystarczyć. Spowodowana przez koronę- królów i ludu- przypadłość zaczęła mi doskwierać, jak nigdy przedtem. Tęsknota za drugim, bynajmniej nieprzypadkowym człowiekiem, w świecie rozbuchanej, żarliwej izolacji. K., P., M., przyjaciółkami wypróbowanymi i zabawnymi, od których brzuch trząsł mi się ze śmiechu, aż doznawałam zakwasów podczas spotkania. Brakuje mi szczególnie sielskości i pozornej, zaznaczam, pozornej! przaśności mojej niewielkiej parafii rodzinnej. Czy tysiąc osób to niewiele? Trudno mi orzec, jednak przynależałam już do sporo większych kościołów a  żadnym nie spotkałam się z taką specyficzną familiarnością. Trąbki grają nadobnie i uciążliwie dla niewprawnych uszu parafian bez artystycznego przygotowania w kierunku muzycz
Typ ze skręconym krzyżem A było ich.. trzy, trzy a właściwie cztery dziewczyny i typ ze skręconym kręgosłupem. Zaczęło się od wezwania. Zostaliśmy zawezwani do służby a właściwie nawet powołania. Wszyscy czworo (pięcioro? ) byliśmy powołani do użerania się ze sobą nawzajem i walki, nieskończonej walki o Jego (i jego, wreszcie też...) względy. Poznaliśmy się w typowo katolickich okolicznościach. Tyle wam, moi drodzy, musi wystarczyć. A. był... niesamowity, po prostu niesamowity. piękny, przystojny chłopak, wysoki, sprawnie podbiegł, aby dopomóc mi z ciężarami powszedniości, bym mogła wygodnie ułożyć się w nowej dla mnie okolicy. Uprzejmy i radosny. Pełen pogodnego humoru. Dobry i powszechnie, szczerze lubiany. Co więc poszło nie tak? A no- miał kogoś, kilka miesięcy później wybierając Jego własną drogę, ciężką i ciernistą stróżynę, na której nie było miejsca dla żadnej z nas. To jednak dopiero początek zabawy... Cztery lata później, na koncercie, spotkałam go z oszałamiając