Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2020
Typ ze skręconym krzyżem A było ich.. trzy, trzy a właściwie cztery dziewczyny i typ ze skręconym kręgosłupem. Zaczęło się od wezwania. Zostaliśmy zawezwani do służby a właściwie nawet powołania. Wszyscy czworo (pięcioro? ) byliśmy powołani do użerania się ze sobą nawzajem i walki, nieskończonej walki o Jego (i jego, wreszcie też...) względy. Poznaliśmy się w typowo katolickich okolicznościach. Tyle wam, moi drodzy, musi wystarczyć. A. był... niesamowity, po prostu niesamowity. piękny, przystojny chłopak, wysoki, sprawnie podbiegł, aby dopomóc mi z ciężarami powszedniości, bym mogła wygodnie ułożyć się w nowej dla mnie okolicy. Uprzejmy i radosny. Pełen pogodnego humoru. Dobry i powszechnie, szczerze lubiany. Co więc poszło nie tak? A no- miał kogoś, kilka miesięcy później wybierając Jego własną drogę, ciężką i ciernistą stróżynę, na której nie było miejsca dla żadnej z nas. To jednak dopiero początek zabawy... Cztery lata później, na koncercie, spotkałam go z oszałamiając
Śniło mi się, że oddany pod moją opiekę kwiat upadł, cały okrył się żółtymi plamami i niemal umarł. A to chyba ja jestem tą rośliną, która chwieje się i co krok upada. Dziś będzie dużo refleksji i ciężko, choć pogoda sprzyja dionizyjskim uniesieniom a nie rozpaczliwym rozdarciom wewnętrznym w sukience . Nawet nie miałam ochoty pisać tego posta. Ale uważam, że warto przekazać kilka rzeczy, które walą mnie teraz po móżdżku i szyszynce. Nawiązując do maksymy znajomego kleryka: Ja nie boję się niczego- tylko biskupa i pająków.- zawsze bałam się dwóch rzeczy-okrucieństwa i egzaltacji. Boję się, żeby nie być męcząca i rozedrgana, przyzwyczajać się do niepokoju, który przez lata był treścią mojego życia. Oto więc skrócony zapis burzliwej dyskusji z moimi znajomymi: -O wpół do pierwszej [w nocy] leci film, brytyjski, przygodowy. <<Indyjski maharadża...>>. -Yhm. A o siódmej Msza w telewizji.-odpiera znajoma. -Słyszysz, Agata? O siódmej Msza- śmiejemy się razem ze znajomym z absur