Przejdź do głównej zawartości

 

Albowiem, kto był kiedy uwikłany w trójkąt miłosny, zrozumie, o czym mowa.




Z jednej strony masz ogromne możliwości kontaktu z bliską osobą, której partner jest gdzieś tam, hen daleko, prawie nie istnieje; na innej ścianie kraju, kompletnie odmiennym kierunku studiów, który nie licuje z w a s z y m i zawodowymi zainteresowaniami, on przecież się nie liczy- a przecież to jest właśnie najważniejsze, prawda?




***** *** *****



Perspektywa tej drugiej




Tyle was łączy, dwie artystyczne, mrukliwe, splecione ze sobą blisko dusze. Spędzacie razem wiele czasu, widujesz go codziennie, swój obiekt westchnień, a on podżega ciebie do jeszcze większego rozpłomienia tkliwości, przyjaźni, rozkoszy oczekiwania, aż wróci z weekendu z nią i zaangażowanego pożądania, które towarzyszy ci stale, ale też niekiedy nachodzi cię nagle, falami, i zdaje się, że nic nie może go już powstrzymać.

Boisz się pewnie, ze kiedyś w końcu nie wytrzymasz i zedrzesz z niego tę szarą bluzę i workowate dżinsy na środku korytarza. Tak, pośród tych wszystkich stiuków, malowideł i misternych liści figowca lub akacji, wyrzeźbionych na ogromnych ścianach w czternastym wieku; zanim komukolwiek się śniło, że spotka się tu kiedyś dwoje romantycznych kochanków. Na wpół drogi między znienawidzoną przez wszystkich; tych, którzy tkwią jeszcze w więzach z prowincji, przywleczonych stamtąd głazach nudy i nużącego, krępującego przyzwyczajenia, prawdziwie godnego tych przechodzonych par; gramatyką historyczną a literaturą oświecenia. I nie wytyczycie sobie później już żadnych granic, a dyżury opuścicie ciurkiem.


I nie będziecie żywić z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.





Perspektywa tej pierwszej



Brakuje już wam wspólnoty doswiadczeń i radości w codziennych czynnościach, przy posiłkach, w chorobie i w zmęczeniu. Bo jak to utrzymać w obecnej sytuacji, kiedy widujemy się tylko weekendy, czasem raz na dwa tygodnie; czasem jednak dopiero z okazji świąt. Jest to czas tylko dlawas, wypełniony intymnością i kruchą świadomością upływającego bez przerwy czasu. Najbardziej drażniące są te marnotrawione, rozciągające się jak nieświeża, pozbawiona smaku guma do żucia- na wykładach ludzi, którzy sami nie wiedzą, o czym mówią, snują anegdotki ze swojego życia pozaakademickiego, gubiąc wątek albo wtrącają ciągłe przerywniki, pokroju ,,yyy”, ,,eee”, usypiające studentów jak klasyczne, core'owe ASMR, Wtedy mija kolejna okazja do poprzytulania się ze swoim chłopaiem lub dziewczyną, budować swoją przyszłą rodzinę, jeśli tylko takie mamy plany życiowe związane z tym człowiekiem. Tymczasem ten czas, emmm, mija. Bezpowrotnie. Nie odzyskamy go, pomimo usilnych starań. A nawet jeśli spróbujemy, to na drodze pojawi się nagle kuszące mnóstwo możliwości, niebezpiecznych opcji do wyboru.


Nowej kobiety, nowego mężczyzny, odkrytej właśnie tożsamości. Nowej maski do przywdziania, markowanego odtąd, nieco odświeżonego, profilu samego siebie. Tam, gdzie nie będzie już miejsca na twoje stare nawyki i wyświechtane rytuały bez znaczenia, śmieszne zdrobnienia i wykpiwane z niesmakiem pocałunki w czoło.


Nie ma cię już, zniknęłaś; a może nigdy cię tu nie było?; a skoro w towarzystwie nowej śmietanki w życiu twojego partnera pozostajesz nienazwana, to znaczy, że nie istniejesz.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hej! Chciałabym się z wami dzisiaj podzielić tekstem stworzonym w celach studiów, któy dotyka troszkę rasizmu, troszkę katolicyzmu, a przede wszystkim- człowieczeństwa i postawy wobec niego. Trzymajcie się, Agata Refleksje po seansie Niebieskookich Film ten okazał się dla mnie wstrząsającym i poruszającym doświadczeniem. Nawet jak na osobę, która dorastała i wychowała się w społeczeństwo niebywale słabiej zróżnicowanym niż społeczeństwo amerykańskie. Jednak, i w polskim otoczeniu widoczne są dla mnie pewne wzorce kulturowe nietolerancji, którymi chciałabym się tutaj zająć, w odniesieniu do Niebieskookich . Szczególnie dotknęła mnie część, w której czarnoskórzy uczestnicy badania wspominali codziennie upokorzenia, nawet pobicia, jakich dopuszczają się, wobec dzieci tychże Amerykanów, ich biali rówieśnicy. Również opowieść męża kobiety, która wraz z nim nie mogła kupić domu w okolicy zarządzanej przez dewelopera, który nie tolerował u siebie ,,w terenie
 W ostatnim czasie miałam wyjątkowego pecha do facetów, niezależnie od ciągnącej się kwarantanny, która męczyła i martwiła nas wszystkich, w moim sercu niezmiennie gore ogień. Zresztą, posłuchajcie sami- jeden z nich nie żyje, drugi jest alkoholikiem i narkomanem, i to bynajmniej nie z mojego powodu, trzeci ma dziewczynę i ten stan rzeczy trwała na długo zanim, typ próbował się do mnie jakoś dobrać, a czwarty- cóż, utrzymuje że jest z rodziny szlacheckiej, ma wspaniałe korzenie i patriotyczną, inteligencką przeszłość. Z czworga złego, najlepiej było mi z tym martwym. Co tydzień będę publikowała kolejną część mojego nowego cyklu na blogu, o o zabawno-dramatycznych przygodach z chopami mojego życia. Enjoy! Na pierwszy ogień... TYP PIERWSZY- ZMARŁY TRAGICZNIE PRZYJACIEL   Strasznie za nim tęsknię, moim przyjacielem i skrycie ukochanym szaleńcem, który tracił cierpliwość z byle powodu, cierpiąc z powodu swoich i cudzych niedociągnięć, a najbardziej, kiedy nie umiał sobie znaleźć zajęcia. Z